Najtragiczniejsza katastrofa w historii Mount Everest: zginęło co najmniej 17 osób.

z17519833IH,Mount-EverestTrzęsienie ziemi w Nepalu. Co najmniej 17 osób zginęło, a 61 zostało rannych w lawinie, która zeszła ze zbocza Mount Everestu w wyniku wstrząsów o magnitudzie 7,9. Dwóm polskim himalaistom, którzy przebywali w tym rejonie, nic się nie stało. To najtragiczniejszy bilans ofiar w historii wypraw wspinaczkowych na najwyższy szczyt świata – przekazał prezes Nepalskiego Związku Alpinistycznego Ang Tshering.

Góry jak widać też są OFIARAMI! Mimo, że są ofiarami, to i tak nadal …zabijają.

Więcej o tej tragedii na Gazeta.pl w na portalu RMF24.pl

Znany austriacki himalaista Edi Koblmüller zginął ratując swoją klientkę

edi-koblmuellerEdi Koblmüller był przewodnikiem grupy, która zjeżdżała na nartach z wysokości ponad 5 000 m w górach Kaukazu.  Jedna z klientek, 59-letnia mieszkanka Wiednia odłączyła się od głównej grupy i najwidoczniej nie była w stanie zjechać. Przewodnik został z nią do pomocy. Kiedy nie zjechali do bazy wyruszyła ekipa ratunkowa. Oba zamarznięte ciała znaleziono na wysokości 4 700 m.

Na nowo uwierzyłem w to, że są ciągle na świecie ludzie gór, dla których braterstwo i odpowiedzialność za innych w górach mają największe znaczenie.

Wielki szacunek dla wielkiego wspinacza i …człowieka!

Więcej na portalu BMC.

 

Janusz Kurczab – legenda polskiego himalaizmu nie żyje

janusz-kurczab„Nikt nie idzie w góry, by szukać śmierci. Tak jak w całym życiu zdarzają się wypadki (…) – powiedział Kurczab, dwukrotny indywidualny (1961, 1965) oraz czternastokrotny drużynowy mistrz Polski w szpadzie,autor wielu książek o tematyce górskiej i wspinaczkowej. Miał 77 lat.
Po śmierci Artura Hajzera, szefa Polskiego Himalaizmu Zimowego powiedział:  Góry nie mają litości nawet dla najlepszych, nawet dla takich, jak Artur Hajzer.
Leszek Cichy, który z Krzysztofem Wielickim w 1980 roku jako pierwsi na świecie zdobyli zimą Mount Everest (8848 m), powiedział: Janusz przybywał ostatnio w szpitalu w Łącku. W ostatniej, niedawnej rozmowie mówił mi, że nie czuje się zbyt dobrze, ale jest poprawa i może niedługo wróci do domu w Warszawie. Planowaliśmy z końcem kwietnia wręczyć mu Super Kolosa 2014, którego nie odebrał na gali w połowie marca w Gdyni. Żal, że nie zdążyliśmy…
Składamy kondolencje rodzinie i najbliższym.
Panie Januszu, proszę znaleźć czas, żeby tam na górze gór pogadać z Marcinem i opowiedzieć mu o Pana najlepszych drogach. Dziękujemy za Pana piękne życie.
Czytaj więcej na RMF24.pl